nie można mnie mieć

nie można mnie mieć
przewrócić wyrzucić i zmieść
betonowe ściany silniejsze tylko
słabsze chwile moje są
opiekować się i oddychać
kłaść noc spać i po plecach ją głaskać
tych rzeczy jest więcej które potrafię
jeszcze więcej zdolności nie mam
gdy wspinam się pierwszego czerwca na górę dziecka w prezencie
chcę być dojrzały
wzdychając w ciele dorosłego ale ciągle jeszcze psotnego chłopca
patrzę na obraz
widzę rozdzielone scenariusze tej samej historii bo rozdziela je moja natura której się coś chce
zwykle drugie podejście wychodzi na dobre
czasem jednak odpuszczam wtedy zapadam się w smutku później rozumiem i mniej ciężko oddycham
w kieszeniach spodni widzę drobiazgi i pamiątki zwykłych gestów czułości i szacunku
w domu na kołach oddalam się by mieć siebie i żeby od siebie odpocząć
dlatego nie można mnie mieć
przewrócić i zmieść
gdy wyjadę żeby mieć i zatrzymać siebie
drugą stronę siebie zostawie

role przez które przechodzę

najbardziej ostrym wzrokiem jakim mogę przeoczyć

wszystkie szczęśliwe role jakimi mogę rządzić

role przez które przechodzę

role które kocham które do mnie wracają przylegają spełniają

wszystkie role które plączą się jak w radosnym i zmiennym pląsie przewijają się przez dłonie kolejne drogi twarze jakimi dysponuję i myśli kreujące moje zachowania

podciągam rękawy wchodząc do pracy przymierzalni życia od momentu w którym otwieram oczy

przechodzę czasami przez ściany bo wiem że to możliwe kiedy swoje obietnice spełnić obiecałem

wskazuje jak palec drogę którą dobrze znam bo właśnie jej nie znam bo właśnie ją piszę i rysuję jak ręka poniesie sam nie wiem gdzie

bywam w wieku samego siebie i innym też przenosząc się po spełnionym momencie chwili

rozmiarem moich projektów i chwil odpoczynku otaczam wszystkie bliskie mi osoby żeby w tym kręgu doświadczyły tego samego co skromnie mówiąc wyjątkowe

potem znowu tworzę lub pojawiają się same role przez które przechodzę chcąc dać sobie i komuś coś z bycia człowiekiem

przeglądam swoje playlisty wspomnień momentów i kiedy było mi najwygodniej i najmocniej krzyczałem do siebie

bywam w momencie ciszy co mnie cieszy i uspokaja i widzę w tym całym hałasie wściekłego jak byk a czasem bezemocjonalnego spełniającego zadania z kalendarza i to akceptuje

wszystko po to aby w ramię w ramię z tym co mi pisane i na fali przygotowanej przez siłę większą ode mnie płynąć

i najbardziej ostrym wzrokiem jakim mogę coś przegapić staram się widzieć i czuć wszystkie szczęśliwe role przez które przechodzę