kupa żelastwa
szumiąca na kołach
opony bez szumnie przesuwają się na przód
sto metrów
na dwieście
na trzysta
kilometrów
mil
odległości pochłoniętych gardłem
płucami
pożartych
w żelaznej
blaszanej puszce z kołami
na przód
między pasami
ponad nimi
nieznanym celem
z nieznanym celem
z przyjacielem w formie wzroku
dalej
dalej
latami
zmianami roku
w aurze oddalonej od znanej mi
kupa żelastwa
poruszam się
szumiąc na kołach
bezszumnie przemieszczając się w miejscu