czasami

czasami

ten świat jawi mi się jako zbiornik złudzeń

w którym ja

kaleka

niepełnosprawny człowiek

nienauczony życiowych porażek

nienauczony skupienia i wytrwałości

gdy pływam

gdy brodzę

w bagnie niepowodzeń

we mgłach lęku i niepewności

odkrywam swoją naturę

ułomność to moje włosy

histeria to moje oczy

żal mam na skórze

wściekłość w szpiku kości

i tak sobie nie żyję

nie wiem jak długo

i tak sobie nie żyję

bojąc się jutra

łatam moment kiedy obok przelatuje bogaty dzień za dniem

plączę się w supłach

stoję tam w lustrach

to ja

doklejony uśmiech

schludny

sztywny

blady

w środku ten człowiek się wali

codziennie

a ja niezmiennie

pływam

później się topię

a wszystko w zbiorniku złudzeń