widzę cię

widzę cię na przystanku

stoisz na baczność w gotowości

mrużysz oczy

wtapiasz się w zimowej gęstej bieli

stapiasz się

jakby cię nie było

a jesteś tak mocno wbity w mokry śnieżny chodnik

wyglądasz jakbyś się modlił

skrupulatny

dokładny

uczciwy

zachowawczy i spięty

stoisz napięty jak sopel lodu

przez głowę i przez piety przechodzi energia o której nikt nie wie

patrze na ciebie

bez ciebie świat straciłby swój filar na którym opiera całe dobro

masz to wewnątrz

na przystanku zimnym i mokrym czuje twoje tętno

jesteś niezauważalny jak to zdarzenie

prawie znikasz

nie ma ciebie