kiedy śpisz

kiedy śpisz

kiedy poduszka lśni twoimi snami

patrzę na ciebie

za oknami gradient niebieskiej mieszanki fioletu i różu

przesuwa się wraz z kołdrą chmur idąc co raz wyżej

unoszę głowę razem z wznoszącym momentem

za chwilę chyba się obudzisz

jesteś mojego serca pacjentem

z otulonym polikiem przez moją dłoń

palcami muskam brwi i skroń

powoli przywita obecność – światło

noc zdążyła zgasnąć

wiosenne poranki złote

promienie wejdą na ściany

spokojnie