wracam na prowincję świata

wracam na prowincję świata

wracam sam

z tam gdzie strata odrobiła swoją lekcję

miałem czas dotychczas

nie chcę wracać sam a tak

a tam znowu odezwie się to co ludzie nazywają troskliwie i sentymentalnie wspomnienie

wspomnienie jak rodzina nie mogę bez niego żyć

pozostaje tylko wspomnienie a żyć tu to czasami za dużo

.

odcięty na chwilę od rzeczy bijących się z ludźmi i ludzi bijących się z życiem

obmyje swoje zasoby pamięci

za chwilę wysiądę z pojazdu widmo który przyjechał gdy jeszcze było widno

przeszła noc przez podróż długą

ponad trzy tysiące kilometrów uciekających drzew znaków pasów jezdni domów i kolorów tła tej realności

jak litery w ciągu tworzące długie zdania

smugi z podróży gotowe do zapisania

.

wysiadam

na prowincji świata nie wita mnie nikt

znam tu nikogo

pamiętam tylko ulice i jak dotrzeć do prowincjonalnych pejzaży czasu

idę zatem za obrazem

podążam powoli po starych chodnikach przemalowanych na biało

ciało prawie mi wyrwało wiatrem

gdy dotarłem

gdy stałem

widziałem jak mocno oddalam się od siebie ku poczciwej twarzy z dawnych poszarpanych krótkich nagrań wideo

.

w pokoju

w domu na dole

światło ulicy wpada przez zasłony białe

co jakiś czas przejeżdża pojazd świecąc do wnętrza pokoju

pusto i cicho

na prowincji świata taki ktoś jak ja otacza się tym czego nie ma już

nie tęsknię i nie marzę

patrzę tylko jak maszyna na to co było na to co jest zmaterializowane

zapisane w molekułach mebli zakrytych białymi prześcieradłami

to bardzo czułe że ktoś pościel tak bliską skóry ciała i snu okrywa stare zdarzenia i obyczaje

.

siadam na chwilę

potem wstaję

drewniana podłoga wygięta i wypaczona spogląda na mnie po swej długości

przyglądam się

patrzę na wielki kuchenny zlew załadowany śniadaniami alkoholem resztkami tostów i makaronu

znowu okno przyciąga moją uwagę chociaż nic za nim nie ma tylko ciemno

.

krok robię czy nie robię ale już widzę piętro

łazienkę wielką z wanną na środku widzę

w lustrze widzę

odchylam głowę stojąc w miejscu na kilka spraw jakich byłem kiedyś twórcą

nucą głosy ludzi wspaniałych o tym jak wspaniały był to moment i nie skończył się

w tym miejscu

w tym czasie

odłożyły się rzeczy jakie chcę nazwać i dotknąć i robię to jednocześnie

to śmieszne że sobie mogę to zrobić

mogę cokolwiek zrobić

.

dalej przechodzę przez ścianę i jestem gdzie ty

światła ulicy znowu wpadają z tej strony

na kolanie opieram się na materacu łóżka dużego

i ty

nie wiesz nic o moim przybyciu

w życiu nie pomyślałbym że tu wrócę

że wywrócę życie

i przeżyje

do końca nie wiem czy niesie mnie gest poety czy nadzieja że coś tu jeszcze jest

.

za ścianą kolejna pościel i materac

na górze samej po schodach skrzypiących gorąco od słońca

nagrzało się

już nie słucham tam płyt które podróżują ze mną gdziekolwiek

teraz nie mam ich

zostawiłem wtedy

.

napisz cokolwiek

o tym co ja przeżywam samotnie

będę na to czekał pewnie do końca życia

a może kto wie

może o tym zapomnę

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s