niezauważalnie przemykają ludzie
wzdłuż brzegu
statki ludzkie
jachty wspomnień
żagle emocjonalnych potrzeb
łapię oddech
kartki książki przewracają się
szelest
słońce raz za chmurami
słońce raz przed chmurami
słońce ucieka żeby dotrzeć do mnie
potrzebuję to co jest
więcej nie
w prezencie od pięknego świata
w prezencie od siebie
oddech
olśnienie
jakie to proste dać sobie wolne
patrzę i stale analizuje
widzę fale
w głowie cisza
w szufladach sprawy
na regale zmiany odkładam na później
leżę
może usnę
morze szumi
może przyśni mi się coś czego nie zapisałem
spontaniczne życie
bez segregacji układów i planów harmonogramów
to tylko ciekawość senna
o ile przyjdzie niech we śnie pozostanie
oddech
śmiech
bezdech
arytmie które krążyły po mojej klatce piersiowej wypadły
kładłem rękę na sercu gdy tu szedłem
jestem
leżę
sen zszedł ze mnie
znowu widzę jak ludzie statki wzdłuż brzegu
powoli
przemijają
oto para ludzi
przytulają dając buzi
on ją
na tym kończąc jeden wyjazd samotnych przemyśleń
zwinę koc grzejącego mnie słońca