obraz na moim talerzu
maluje się obraz przede mną albo kruszy
ukruszył się już z okruszków śniadaniowej pory
wdech głęboki
wydech długi
na skrzypcach i wiolonczeli i innych instrumentach orkiestra z daleka gra fragmenty jig oraz sarabanda
pusty talerz
nie taki pusty bo resztki rozproszone
obserwuje i podziwiam i ja i one w czasie
przyglądam się ze wzruszeniem ale też wdzięcznością i jakimś smutkiem skromnie łzawym
smutek dlatego że wiem ile kosztuje pracy to śniadanie
widzę ludzi i nie musze z nimi się łączyć
wiem że są
może oni też wiedzą że jestem
to też kosztowny wydaje się być zwykły poranek
nie wiem kto ma czas na te przemyślenia
nie wiem kto ma czas to notować
.
dopijam ostatnie warstwy kawy w szklance przez którą kuchenne światło przebija się w różne strony tworząc coś na wzór gwiazdy
jestem teraz obok ciebie albo w oczach twojej wyobraźni której jeszcze nie ma a już jest
jesteś tam
bardzo daleko ode mnie
wiem że w tym momencie bardzo blisko
o nic innego mi nie chodzi
w spotkaniu
w momencie
jestem w podroży z tobą której obraz wysyłam
jestem w podróży z tobą której obraz łączy nas
.
mógłbym zjeść śniadanie i nie zwracać uwagi
mógłbym nie być i myśleć o czymś innym
mógłbym wiele innych rzeczy
chce jednak być z tobą w czasie którego nie ma