uwięziony w pragnieniu

uwięziony w pragnieniu
na drodze miłości do świata
rozmawiam z morzem nad którym mieszkam
na klifie górze pod drzewami nagimi
opieram się gładko schodząc do brzegu
nigdy więcej gwiazd nie zamknę
nigdy więcej nie zasnę głodny tego widoku
nigdy więcej szans które połknę oczami
przejde przez nie jak przez chmury dziurawe
na raty będę odtwarzał pojedyńcze sekwencje
taśma z obrazami przelatywać będzie na moich oczach
niebieskie niebo zapyta mnie o drogę
ja słabo czytam i tłumaczę ale wskażę bo potrafię tyle
i pójdziemy razem gdzieś czując to samo z natury
przechodząc przez kolejne mgły wschodów i zachodów słońca
mgły poranków ciepłe tuż nad taflą spokojnej wody niebieskiej
mgły wieczorne wilgotne i pachnące różem głaskać będą w podróży sennej
uwolnię się od czegoś co pragnieniem
by na drodze do świata miłości zaznać trochę