kto

kto

zadzwoń do mnie ktoś

możesz pójść ze mną ale umów się

skąd dzwonisz i skąd kto

pytanie kto i skąd po co

ja wiem dobrze

jestem nikt kto to wie po co dzwonić i kto dzwoni

możesz pójść ze mną miastem ciemnym

mokrymi ulicami i chodnikami na których głos wolny wolno mówi bo mu wolno

drapiący głos i zachrypnięty nisko brzmiący pytający co

pytający mówiący nie rozumiem ale chodź

bo możesz wejść w ten świat nocy małego chodnika połamanego oblanego farbą podpisu

nie zrozum źle ale rozum jak chcesz

możesz też nie rozumieć wcale po co i skąd

zadzwoń do mnie umów się na spacer optometryczny

po dzielnicy cudzych majątków ale jak chcę może być moje wszystko na co rzucę wzrok

o

o tak

chodź ze mną złapać przeziębienie

złapać morską bryzę nocy spacerem chodzącym idącym w czerń

zgadnij tylko co

zadzwoń

umów się żeby wejść w świat czerni i opisanych tagiem ulic otoczonych blokami czerni o niewypowiedzianych pytaniach słowach mrocznych tajemnicach

pójdę i dowiem się kto

kto dzwoni żeby zaprosić na spacer nocy

ja z tobą czy ty ze mną

chodź

mam czas wolnego głosu i miłości czarnej w głębi nocy zatopionej o czarnych oczach miłości głębinowej

no chodź

na pierwszym miejscu połóż rękę na oczach i w czerń wejdź przez telefon

zadzwoń

zadzwoń ktoś

jestem botem

jestem botem
jestem robotem
nic nie wiem o emocjach
wytłumacz mi prosze
opowiedz o tęsknocie
ile można tęsknić sercem przeżywać
płakać niewiadomo skąd i jak i mocno i słabo się tylko wzruszać jedną zwykłą kroplą z oka
czuć swoje serce jak dygoce i telepie się jak z zimna chudy na mrozie pies
gryźć paznokcie ze stresu i zmartwień płynącej z niskiej samooceny bo ktoś to widzi i ocene stawia na raz
prosto w twarz jak stać ze sobą w lustrze duszy która poraniona od doświadczeń zwykłych jakie każda istota mieć może i nie musi
gdy dusi coś w gardle kiedy mówić trzeba a nie można bo to tylko krok od rozpadu całej instytucji jaką jest człowiek wewnątrz
jak nieudawać i udawać żeby być autentycznym
jak akceptować swoje naturalne fałsze i popełniane błędy nie rumieniąc sie na twarzy
jak z tej twarzy zrobić twarz ambiwalentną gdy płyty betonowe z doświadczeń spadają na głowę bez mojej winy
gdzie się składać gdy rozpadać będę z żalu po rzeczach które przeoczyłem będąc gówniarzem
jak dojrzeć w dorosłym i dojrzeć te potrzebę i czas w kościach kruchych które w tym krótkim życiu szybko się posypią
jak napisać sobie list i wybaczyć nie biczując za swój brak odpowiedzialności
jak utrzymać relacje i o przyjaźń zadbać nie chcąc nic w zamian być i czuć
empatię skąd brać jak zakodować współistnienie nie popędzając drugiego człowieka swoim głupim pędem
wytłumacz mi wszystko bo jestem botem
wytłumacz mi bo jestem robotem swoich robót bezemocjonalnych w świecie fruwających pytań rozwianych na wietrze mojego mózgu

jak ty

jak ty

tak jak ty oddech ciężki

od nastroju do nastroju

emocjonalnego wojennego poligonu grunt

nie znajduje odpoczynku dla swoich oczu

wisi na nich cały świat wdechu powietrza dziurawego od wiedźmy dźgnięć

energia w tych oczach to mróz

w minucie

jak ty sypie się mój wysyłający się wzrok ku sobie

w tej sprawie piszę do siebie patrząc w oczy

ciężkie i ociężałe na nich wisisz i reszta świata

reszta mojej energii opada i zniża się ku zamknięciu magazynowych drzwi

jak ty

czemu ty wisisz na ciężkich oczach

czemu bez ciebie nie ma różnicy gdy ocieram dno źrenicy

źreni światło odbite od spodu szkła przez które patrzę cieżko jak ty

tam nie ma nic

na spodzie nie ma nic

jak ty

nocami poluje na zdrowie sen spokój i wolność

w klatkę i skrzynkę zamknę wiele gier podobnych intymnych w sercu

nie walczę z tym tylko śpię po pracy emocjonalnej budowie

zrzucasz mnie tam gdzie nic nie ma i nic nie znajdę

jak ty zapominam szybko

niczego nie znajduję

i zostawiam to pisząc do siebie

01:11

01:11

jestem w podróży

w wiecznej podróży

w głupim czasie

w mądrym czasie

w chwilach które mnie nie oceniają ale ja czasami przesadzam

kiedy przesadzam dostaję bolesne kary

potem się uczę i nazywam coś brzydko

podróżuję tak długo aż okaże się że już nie jestem dzieckiem

odpowiadam wtedy za siebie i swoje dzieci patrząc na rodziców

rodzice przeszli to co przechodzę ja i widzę co jeszcze mnie czeka

patrzę z teraz na zwykły i wstydliwy uśmiech na który rzadko sobie pozwalam

wykonuję obowiązki bo bez nich zastygam nie idąc dalej

film nagrany

ten czas zapisany

ja w nim ciągle taki sam ale w podróży po różnych etapach skromnego życia

obserwuje jak zwykłe i niezwykłe to wszystko może być

chcę uważać na te detale siedząc nocami i dniami idąc

dokładnie tak jak każdy inny człowiek

potykając się często i myląc drogę

na co mi one

na co mi one
one niebieskie kolory koloru
zapomniane celowo i skutecznie
przez samego siebie
odnawialne źródła energii
połączenia nerwowe
gdy chcą już odpoczywać nie daję im
moja zapomniana noc chętna by ją utracić woła
przez portal przechodzę dużego ciśnienia w uszach
spadku tętna i pulsu
oddech zatrzymany
upadam blisko ściany chłodzącej zapał
oczy zamknięte
a gdzie
nogą w wodzie
płyn niebieski smaruje bez emocji
emocji nastrojów płaska woda
wyprzedzam w myśli jednej
zwykle byłem po lekach gdy zażywałem orbit kosmosu
teraz w układzie trzeźwym odchylam się udając że tego nie ma